Najwyższy czas odświeżyć wątek balkonowy! Nigdy nie ukrywałam, że aranżacja miniogrodu sprawia mi największą frajdę. Nic mnie tak nie odpręża jak przesadzanie roślin, podlewanie pelargonii czy przestawianie pastelowego lampionu z kąta w kąt. To właśnie w sezonie wiosennym wydaję najwięcej pieniędzy na balkonowe bibeloty. Podczas gdy moje koleżanki biegają po sieciówkach w celu skompletowania letniej garderoby, ja siedzę na balkonie umorusana w ziemi. A na sobie mam sandały sprzed kilku sezonów z pękniętym paskiem. Ale kto by się tym przejmował :) Najważniejsza jest moja balkonowa oaza, która z roku na roku coraz bardziej mi się podoba.
W tym roku, podobnie zresztą jak w zeszłym, królują pastele. Na pierwszym planie znajdują się dwie drewniane skrzynki - biała i miętowa, które miałam już w zeszłym roku. Nowością jest pastelowy dywan, co do którego miałam ogromne obawy, ale sprawdza się idealnie. Na balkonie mam płytki, które podczas upałów bardzo się nagrzewały. Obecnie wyjście na balkon stało się o wiele bezpieczniejsze, a ryzyko poparzonych stóp zostało zminimalizowane do minimum :) Dokupiłam mały, różowy lampion i trzy donice wiklinowe.
W tym roku posadziłam pelargonie, surfinie, bakopę, lobelie, stokrotki i zioła, nad którymi obecnie pracuję. Pewnie za jakiś czas pochwalę się zielnikowym efektem.
Pozdrowienia dla wszystkich miłośników balkonów :)
bridget